poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Perfekcyjny bajer

   Kierowane przeze mnie zarzuty pod adresem nadleśnictwa skutkują tym, że otrzymuję czasami pismo w tonie oburzenia i próbie wykazania w nim, iż nie mam racji. Oczywiście, jak już wcześniej o tym wspominałem, osoba redagująca pismo nie zawsze do końca wie co pisze. Chyba nie czyta swoich wypocin, bo dostrzegłaby w dalszej części swego "dzieła"  wiele zaprzeczeń, jak też podważeń informacji przekazanych we wcześniejszych pismach. Również ten "najważniejszy" chyba tylko pobieżnie zapoznaje się z treściami podpisywanych pism. Jeżeli widnieją podane jakieś artykuły, czy paragrafy, uznaje całość za umocowaną w prawie. Zresztą, kto śmiałby napisać coś odmiennego od podanej, jedynie słusznej linii nakreślonej niedoścignionym geniuszem panującego, zwanego nad(...)niczym?

   Swego czasu, a było to pod koniec ubiegłego roku i na początku tego, trochę żeśmy się przemówili na temat studni, a raczej braku w niej wody. Ja twierdziłem i nadal twierdzę, że jej brak i ilość jaką można pozyskać jest niewystarczająca do właściwego funkcjonowania pięcioosobowej rodziny. Aby to zmienić należałoby studnię pogłębić. O swym "odkryciu" poinformowałem nadleśnictwo (zresztą, nie pierwszy już raz). Otrzymałem odpowiedź zarzucającą mnie braku rozeznania w tym temacie, ponieważ lat temu kilka studnia była pogłębiana, nastąpił odbiór komisyjny wykonanych prac i wszystko jest w porządku.

   Przypominam sobie próbę pogłębienia studni przez jedną z firm (najtańszą) z okolic chyba Kożuchowa. Oczywiście próba nie powiodła się, ale firma zgłosiła wykonanie prac, zainkasowała jakąś kwotę pieniążków i powróciła na swoje tereny. Teraz, gdy o tym mówię, wciska się mnie kit, że prace odebrano komisyjnie bez zastrzeżeń. Nie przypominam sobie aby było pompowanie wody ze studni (coś takiego się robi, sprawdzając wydajność). Trwa to zazwyczaj spory okres czasy i z pewnością zauważyłbym to.

   Poza tym wmawia się mnie, że corocznie dokonywane są przeglądy i nigdy nie było niepokojących uwag w tym temacie. Na tak "druzgocące" argumenty pozostaje tylko pisanie nowych próśb i błagań by cokolwiek zmienić. (Zawsze mam nadzieję, że natrafię na czuły punkt pana nadleśniczego albo jego dobry dzień i odezwie się w nim trochę z  człowieka i w bezmiarze swej dobroci może coś zrobi). Zawsze na zewnątrz stara się pokazać swoją dobroć i troskę o moją rodzinę to może coś w nim pęknie i tak się stanie. (Pomarzyć można!).

   Za dowód popierający jego intencje niech posłuży jedno z jego pism.
    Już na początku mówi o swej trosce, chociaż zaraz karci mnie przypominając, że jestem tam nielegalnie! Wobec tego nie mam prawa wysnuwać jakiekolwiek żądań! W swej łaskawości proponował mnie i mojej rodzinie zamieszkanie (najem) innych lokali. W jednym z nich od ponad roku mieszka pracownica nadleśnictwa ze swoją rodziną, a drugi wymaga kapitalnego remontu. Konieczność remontu, a zwłaszcza jego koszty spowodowały to, że Lasy wycofały się z jego przeprowadzenia. Postanowiono wybudować w innym miejscu nową leśniczówkę.

   I teraz to, o czym mówiłem na początku i w poprzednim poście. W jego interpretacji obowiązujących przepisów, nie jestem zaliczany do lokatorów. Ale dalej czytam, że pomimo tego obowiązkiem moim jest płacenie odszkodowania, które odpowiada wysokości czynszu.

   I tak jestem w dobrym położeniu. Przecież któregoś dnia może stwierdzić, że zbyt mało płacę za użytkowanie lokalu, a tym samym przyczyniam się do powstawania strat, (przecież ciągle remontują, wymieniają, modernizują i przez to żyje mi się jak u Pana Boga za piecem) i może zażądać odszkodowania uzupełniającego.

   Teraz wedle zapewnień, na terenie posesji zajmowanej przeze mnie dojdzie do wybudowania nowiutkiego szamba. A stanie się to do końca miesiąca kwietnia (o roku na razie nie wspomnę). Zatem, czekam z niecierpliwością licząc dni do rozpoczęcia oraz zakończenia prac, jak też oczekując chwili kiedy pierwszy przerobiony posiłek spadnie na dno nowiutkiego zbiornika. Darz Bór!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz